Czy ten blog będzie też o liderach?

Zapytała mnie G., czy ten blog będzie też o liderach. No więc… będzie. Ale po mojemu: bez checklist, za to z rozkminami, schematami i autorefleksją.
Czy ten blog będzie też o liderach?

Blog nie jest jeszcze online, a już pojawiły się pierwsze oczekiwania pierwszych czytelniczek. No bo ruszamy z kursem dla liderów, stawiamy stronę, nagrywamy promocyjne filmiki, a ja “wciąż nie napisałam jeszcze nic o byciu liderem”. Liderką. Osobą liderską. 

Tak!

Odpowiedziałam więc G. szybko: jasne jasne, oczywiście tak naturalnie, będzie dużo o liderach! Kilogramy liderów, pakowane po pięć sztuk, skompresowane, wypacykowane fiu bździu. Będzie pani zadowolona!

I wyobraziłam sobie jak to szperam w swoich archiwach (a naprawdę je mam, jestem zbieraczką wspomnień i wniosków). Wpisuję sobie w wewnętrznego googla hasło “lider” i otrzymuję listę proponowanych tematów. A potem piszę, ahh jak ja piszę! Nakurwiam wręcz tym pisaniem w klawiaturę i produkuję słowa, i jeszcze więcej słów. Byleby tylko G. była zadowolona, byle dowieźć, byle ten blog miał przynajmniej trzy wpisy, byleby odpalić stronę, dotrzymać słowa, że napiszę do niedzieli. 

Żeby przypadkiem nie okazało się, że:

  • nie mam nic do napisania o byciu liderką,
  • a wszystko, co mam do powiedzenia, to “dobrze się zastanów”,
  • że powiedziałam, że blog będzie o liderach, a nie jest,
  • że umiem pisać pod seo, ale mam zbyt duży szacunek do pisania i czytelników, żeby robić tylko to,
  • ktoś będzie jednak niezadowolony.

A potem mi się przypomniało.

Nie!

Zacznijmy dekonstrukcję.

Bo po pierwsze: pytanie “Czy ten blog będzie też o liderach?” to wysłowiona ciekawość, czy tego bloga będą mogły też czytać osoby liderskie. Więc to nie jest o oczekiwaniu pierwszej czytelniczki, tylko o próbie uzupełnienia informacji.

Wszystko, co napisałam później, było spisaniem tego, co ja sama o sobie myślę, nie co myśli o mnie G.: No bo ruszamy z kursem dla liderów, stawiamy stronę, nagrywamy promocyjne filmiki, a ja “wciąż nie napisałam jeszcze nic o byciu liderem”.

Po drugie: w tej odpowiedzi Jasne jasne, oczywiście tak naturalnie, będzie dużo o liderach! odpalił mi się dobrze znany schemat. Działa u mnie defaultowo, włącza się sam i polega na natychmiastowej próbie zaspokojenia czyjegoś oczkiwania. Nawet, jeśli to nie jest oczekiwanie, a moja fantazja o oczekiwaniu. Ahh, jak szlachetnie jest wróżyć z fusów i zaspokajać potrzeby, o które nikt nie prosi. Hehe. 

Wszystko, co sobie wyobraziłam później, było pozwoleniem, by ten autopilot po prostu przejął całą kontrolę, a ja posłusznie zaczęła pisać produkować wpisy dla liderów.

Po trzecie i najważniejsze: Ten blog, od pierwszej postawionej tu litery, JEST o byciu liderką. Jest dokładnie o tym, jakie miałam rozkminy jako liderka, jak sobie z nimi radziłam, co mi się odpalało i kiedy. Jest i będzie o człowieku, który przy okazji jest liderką i który nie oddziela tego jakoś specjalnie na przed i po pracy.

Bo bywam liderką ciągle: w domu, na placu zabaw, w kursie, na świętach, na konferencji i gdy czytam książkę. Ciągle czymś zarządzam. Bez przerwy organizuję życie swoje i innych, stale podejmuje decyzje i wyznaczam priorytet. 

To będzie czy nie będzie?

No będzie. 

Jak to całe dekonstruowanie ma się do bycia liderem?

Skoro już ustaliłam sama ze sobą, że nawet poza firmą mam zachowania liderskie (w ich wyniku między innymi powstała chociażby ta strona), to po prostu napiszę Wam, drodzy czytelnicy i czytelniczki internetu, jakie są moje liderskie (człowiecze) patenty na to, żeby umieć u siebie wyłapać, że odpalają ci się stare schematy do dupy. Wielki schemat to wielka dupa, a jak go nie wyłapiesz i nie zaczniesz nad nim pracować, to zespół w końcu tę wielką dupę zobaczy. Bo się okaże, że nic, tylko wróżysz z fusów.

Moje patenty na zauważenie, że zaczynam być toxic:

no dobra, to jest jeden patent. 

“Autorefleksja” i inne brzydkie słowa

Trzeba po prostu uczyć się ze sobą rozmawiać. Pytać siebie: Ale o co ci chodzi, Martyna? Ale tak serio serio, mnie nie oszukuj.

U mnie to wyglądało tak (to tylko fragment, rozmowa była znacznie dłuższa):

Martyna: G. chce, żebym pisała więcej o liderach na blogu, bo wtedy będzie więcej czytelników i kursantów i teraz muszę napisać bardzo dużo tekstów i nie spać

Martyna: Yhy, ale że co dokładnie powiedziała?

Martyna: Nooo, zapytała czy to będzie też blog dla liderów.

Martyna: … aha. To skąd ten pomysł, że G. chce, żebyś pisała po nocach?

Martyna: No na pewno chce, przecież by tak nie zapytała

Martyna: Martyna, idź ty się człowieku tego najpierw dowiedz od G. Nie wymyślaj, oki? 

Mało spektakularne, a przynosi efekty. 

Pomogła mi w tym metoda rtz na sesjach coachingowych, gdy dekonstruowałam sobie wszystko, co stało mi na drodze. Wtedy zaczęłam się orientować, że stoi tam coś innego niż się spodziewałam.

Martyna Orlik Coach Trenerka

Martyna Orlik

Zbudowałam międzynarodowe zespoły i wyprodukowałam setki animacji, ale największą frajdę dawało mi wspieranie ludzi. Dziś robię to na pełen etat jako coachka i trenerka - pomagam innym zaktualizować system i znaleźć własny kierunek.

Reszta wpisów

Zobacz wszystkie